Książki Soni Raduńskiej są dla wielu kobiet drogowskazem do życia, poszukiwania siebie, odnajdywania tego, co ukryte w zakamarkach duszy. Po „Białych zeszytach” oraz „Kartkach z białego zeszytu” przyszła kolej na kolejną opowieść-”Solo”. Jest to zapis przeżyć dojrzałej kobiety, szczęśliwej, dostrzegającej radość w najprostszych rzeczach.
Dzień po dniu przeżywamy z bohaterką sprawy dnia codziennego, komentowane wydarzenia społeczne czy polityczne. Odczuwamy jej niczym niewymuszoną radość z przebywania ze swoimi najbliższymi, z ukochanymi zwierzętami. I choć jest to kobieta żyjąca samotnie, na pewno nie nazwiemy jej nieszczęśliwą.
W „Solo” można zanurzyć się na dłuższą chwilę, „posmakować” pięknych cytatów, wnikliwych obserwacji bohaterki, ciepłych listów do najbliższych jej osób. Na kartach powieści odbywamy przepiękną podróż, która nie tylko nas fascynuje ale i uczy. Bohaterka przekazuje nam umiejętność odnajdywania szczęścia przede wszystkim w sobie samej, w najprostszych i najbanalniejszych rzeczach pod słońcem, których w codziennym życiu nie dostrzegamy. To afirmacja życia, jego wszystkich aspektów przez kobietę, która odchowała już dzieci i teraz może poświęcić się wszystkim przyjemnościom, na które do tej pory nie miała czasu. To także jej rozliczenie z przeszłością, z miłością, w której nigdy nie miała szczęścia, z brakiem mężczyzny.
To powieść na wskroś optymistyczna, która nawet poruszając problem śmierci odsłania przed nami zupełnie inny, bardziej duchowy jej aspekt. Po przeczytaniu „Solo” chce się wręcz podążać drogą bohaterki, pogodzić się przede wszystkim ze sobą, z własnym życiem, odnajdywać szczęście w najdrobniejszych rzeczach. Do książki, niczym do przewodnika można,a nawet trzeba wracać wiele razy, dokładnie wtedy, gdy zboczymy z drogi szczęścia i zgodności z samą sobą.
Więcej na moim blogu: www.magdalenaczyta.blogspot.com
Za książkę dziękuję wydawnictwu Prozami.
Magdalena Zajkowska
Average Rating