Z twórczością Magdaleny Kordel spotkałam się po raz pierwszy czytają „Anioł do wynajęcia„. Później miałam przyjemność czytać serię Malownicze, z moim ulubionym „Sezonem na cuda„. Tym razem Magdalena Kordel powraca z nowa książką – „Córka wiatrów„, która diametralnie różni się od dobrze znanych poprzednich książekCórka wiatrów – recenzja
„Córka wiatrów” zabiera czytelniczki w czasy Polski po powstaniu listopadowym. W Wilczym Dworze mieszka Konstancja, którą życie ciężko doświadczyło. Mimo to zdołała podnieść się na nogi. Jest panią dużego majątku, ale trzyma się na uboczu, wiedzie spokojne, choć samotne życie. Jej powiernicą jest stara ochmistrzyni Pelasia. Kiedy pewnego dnia w majątku pojawia się dawna miłość Konstancji – Jan, w życie kobiety wdzierają się demony przeszłości, które bohaterka dawno pogrzebała.
Fabuła w książce, do czego zresztą przyzwyczaiła nas Magdalena Kordel, jest dopracowana w każdym szczególe. Pojawiają się pewne niedomówienia, nadając całości nutkę tajemniczości. Autorka oddaje klimat XIX wiecznej Polski, gdzie konwenanse odgrywały bardzo ważną rolę. Co prawda autorka nie zachowała języka tamtych czasów, bohaterowie nawet w składni są dosyć współcześni, jednak nie przesłania to całości fabuły. Powoli rozpędzająca się fabuła pozwala czytelnikowi delektować się klimatem książki. Pochłaniać go i wtapiać siew niego powolutku, zakochiwać się miejscu i w bohaterach. Po raz kolejny Magdalena Kordel udowadnia, że jest mistrzynią dialogów. Rozmowy bohaterów są niesamowite, a każda riposta trafia w samo sedno. Tu wielki ukłon za postać Pelasi – ochmistrzyni, której cięty język był po prostu rewelacyjny i za każdym razem wzbudzał uśmiech na mojej twarzy.
To, co zawsze uderzało mnie w książkach Magdaleny Kordel, to silne postacie kobiet. I tak jest tym razem – Konstancja to kobieta doświadczona przez życie, ale mimo to stąpająca po ziemi z podniesioną głową. Jest nie tylko piękna, ale również inteligenta i przebiegła. Doskonale wie, jak użyć swojego wdzięku czy inteligencji, aby dostać to, czego chce.
Książkę czyta się w miarę szybko, choć momentami pojawiające się opisy przyrody, wybijają z rytmu i stają się po prostu nudne. Czekałam na jakąś intrygę, głębszą historię, cokolwiek. Owszem, mamy i śmierć bliskiej osoby, i powrót dawnego kochanka/przyjaciela, i zemstę… ale to wszystko tak jakoś za wolno, niespójnie. Być może wynika to z faktu, że jest to pierwszy tom sagi o Wilczym Dworze.
Przyznam szczerze, że legenda o powstaniu Wilczego Dworu wywarła na mnie duże wrażenie i gdyby całość książki była utrzymana w podobnym klimacie, mogłabym śmiało powiedzieć, że „Córka wiatrów” to książka genialna. Jednak niestety, być może ze względu na to, że jest to pierwszy tom, książka jest miejscami nudnawa.
Mimo wszystko trzeba pochwalić odwagę Magdaleny Kordel, która opuściła Malownicze i Uroczysko i przeniosła się w zupełnie inne miejsce, w zupełnie inny czas. Skok w nową epokę pozwala nam inaczej spojrzeć na twórczość autorki, na rozwój warsztatu i poszerzenie horyzontów.
Córka wiatrów Magdaleny Kordel to książka tajemnicza, z której bije pewne ciepło, to powieść obfitująca w emocje – od tych negatywnych poprzez te pozytywne. To doskonała odskocznia od trudów dnia codziennego. Perypetie Konstancji zostawiły u mnie jednak pewien niedosyt. Mam nadzieję, że następne tomy sagi o Wilczym dworze przyniosą bardziej dynamiczną akcję, którą będzie się śledzić z zapartym tchem.
Average Rating