Już wiosna, a zatem wielkimi krokami zbliża się czas matur oraz egzaminów ósmoklasisty. Jest to dobry moment do tego, żeby zastanowić się, dlaczego już od dłuższego czasu, rok do roku, tak duży odsetek uczniów ma problemy ze zdaniem lub zadowalającym wynikiem egzaminu z matematyki. Pandemia oraz nauka zdalna, która w większości jest negatywnie oceniana przez uczniów i rodziców, bez wątpienia nie pomogła owe wyniki poprawić. Okazuje się, że przyczyna tak niskiej zdawalności może tkwić dużo głębiej – nawet w początkowych klasach szkoły podstawowej.
Jak pokazują oficjalne dane prezentowane corocznie przez Centralną Komisję Edukacyjną, w ubiegłym roku aż 21 proc. polskich uczniów nie zdało obowiązkowej matury z matematyki w głównym terminie. Jak co roku, zdecydowanie mniej problemów przysporzyły język polski, który w maju oblało zaledwie 7 proc. uczniów czy język angielski, z którym nie poradziło sobie 6 proc. uczniów[1]. Ciekawe wnioski płyną także w egzaminu ósmoklasisty. Tego – w przeciwieństwie do matury – nie da się nie zdać. Mimo to uzyskiwane średnie wyniki dają sporo do myślenia. O ile w przypadku języka polskiego wyniósł on 60 proc., a języka angielskiego 66 proc., tak średni wynik z matematyki to już tylko 47 proc.[2].Warto pamiętać jednak o tym, że to nie pandemia i konieczność nauki zdalnej wpłynęła na takie, a nie inne wyniki. Podobna tendencja widoczna jest już od dłuższego czasu. Biorąc pod uwagę ostatnie 10 lat, najsłabiej wypadli maturzyści w 2012 roku, kiedy to w głównym terminie aż ¼ uczniów nie zdała matury z matematyki, a dla odmiany zaledwie 3 proc. nie poradziło sobie z językiem polskim[3].
Źródło problemu leży dużo wcześniej?
Okazuje się, że niezadowalające wyniki egzaminów ósmoklasisty czy nawet matur mogą mieć swoje źródło dużo wcześniej – już na etapie początkowych klas szkoły podstawowej. To właśnie wtedy dzieci uczą się podstawowych działań, bez których nie można pójść dalej. – Uważam, że wszystkie pozyskane umiejętności na etapie wczesnoszkolnym są najważniejsze – przekonuje Jadwiga Szklarzyńska, ekspert marki Squla, specjalista ds. edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej oraz zarządzania oświatą. – Poznawanie pojęć matematycznych i nabywanie odpowiednich umiejętności w edukacji wczesnoszkolnej wymaga przez dzieci operowania konkretnymi narzędziami. Wówczas świetnym wsparciem dla nauczyciela okazują się takie pomoce jak m.in. tablica interaktywna, platformy edukacyjne czy najróżniejsze edukacyjne zabawy. Dzięki temu, dziecko w późniejszych latach nauki będzie mogło bez trudności przejść do czynności wyobrażeniowych. Jeśli natomiast nie pomożemy dziecku w tym wczesnym etapie w pokonywaniu trudności i zrozumieniu matematyki, problem będzie narastał w kolejnych etapach edukacji – dodaje Jadwiga Szklarzyńska. Nie ma żadnych wątpliwości, że właśnie poprzez regularny kontakt z liczbami – niekoniecznie w formie klasycznych zadań lekcyjnych, ale także nauki kalendarza czy systemu miar i wag – dziecko jest w stanie perfekcyjnie opanować podstawy, które zaprocentują w przyszłości.
Matematyka uwielbia kreatywność
W nauczaniu matematyki – zwłaszcza w najmłodszych latach – niebagatelną rolę powinno odgrywać nie tyle rozwiązanie zadania, co przede wszystkich sposób dojścia do niego. W tej sytuacji warto pozostawić dziecku dużo przestrzeni do samodzielnego, kreatywnego myślenia. Właśnie dlatego, kluczowe dla każdego nauczyciela czy rodzica powinno być tzw. stopniowanie trudności oraz umiejętne naprowadzanie dziecka na rozwiązanie matematycznego problemu.
– Wychodźmy zawsze od łatwiejszych zadań, a następnie stawiajmy przed dzieckiem te coraz trudniejsze. Uczniowie w edukacji wczesnoszkolnej zadają wiele pytań, dzięki czemu są w stanie otrzymać od nauczyciela czy rodzica wskazówkę, która naprowadzi ich na dobrą drogę do samodzielnego rozwiązania zadania. Warto wykorzystać to już w pierwszych latach edukacji, bo niestety jak pokazują obserwacje – im starsze dziecko, tym zadaje coraz mniej pytań – twierdzi Jadwiga Szklarzyńska, ekspert marki Squla, nauczyciel dyplomowany. – Śmiało można jednak stwierdzić, że w wielu dzieciach drzemią ogromne pokłady kreatywności i dobrych chęci. Ostatnio na moich zajęciach, uczniowie obliczali obwody figur nie korzystając z gotowych wzorów, a próbując wyznaczyć je samodzielnie. Jedni robili to z użyciem dodawania, inni zastąpili część mnożeniem i okazało się, że świetnie dają sobie radę. Innym razem uczniowie zadeklarowali, że chcą nauczyć się rysowania trójkątów według podanych rozmiarów – mimo, że program zakłada naukę tych umiejętności w klasach starszych. Odpowiedziałam wówczas, że jeśli tylko chcą, to niech zakupią na jutro cyrkle i spróbujemy. Okazało się, że była to naprawdę świetna matematyka. Rysowanie trójkątów równobocznych, różnobocznych oraz równoramiennych sprawiło wiele radości, a przede wszystkim satysfakcji – wspomina Jadwiga Szklarzyńska.
Czy potrzebne są systemowe zmiany?
Co ciekawe, o tym, że nauka matematyki w polskich szkołach ma się nie najlepiej, już 3 lata temu donosiła w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli. Jako spory problem potraktowała tak słaby odsetek zdawalności egzaminów z matematyki w porównaniu do innych obowiązkowych przedmiotów. Przyczyną takiego stanu rzeczy miał być przede wszystkim wadliwy proces nauczania, w którym jako główne problemy wymieniono: zbyt szybkie tempo pracy na lekcji, ograniczony dostęp do zajęć wyrównawczych lub zajęć dla szczególnie uzdolnionych matematycznie, niejednakowe wsparcie nauczycieli przez doradców metodycznych czy brak dzielenia klas na grupy odpowiednio do umiejętności i wiedzy uczniów[4]. Eksperci przekonują, że w tej sytuacji niezwykle ważną rolę powinny pełnić zajęcia dydaktyczno-wyrównawcze. Co prawda, w przypadku dzieci ze specjalnymi potrzebami, którzy posiadają odpowiednie orzeczenie z poradni, takie zajęcia są przydzielanie odgórnie i nie ma z nimi problemu. Brakuje niestety zajęć dla uczniów, którzy nie posiadają specjalnych orzeczeń, a mimo to mają duże problemy z opanowaniem materiału.
– Dodatkowe zajęcia pozalekcyjne są niezwykle ważne – wyrównują szanse edukacyjne dzieci z brakami w wiedzy i umiejętnościach szkolnych z zakresu edukacji matematycznej. Dodatkowe zajęcia są również potrzebne dla zdolnych utalentowanych matematycznie uczniów, którzy dzięki nim mogą pogłębiać i wzbogacać swoją wiedzę matematyczną. . Niestety tych jest w szkołach bardzo mało lub w ogóle ich nie ma. To pokazuje, że na etapie opracowywania tzw. arkuszy organizacyjnych, czyli szczegółowej organizacji czasu nauczania, nie zawraca się wystarczająco dużej uwagi na zaplanowanie zajęć pozalekcyjnych. Faktem jest, że część nauczycieli, widząc braki wśród niektórych uczniów, sama decyduje się na organizowanie takich wyrównawczych zajęć – także w dodatkowym czasie i całkowicie nieodpłatnie – podsumowuje Jadwiga Szklarzyńska. Co zatem rodzice i nauczyciele powinni zrobić, żeby zbliżyć dzieci do tytułowego Pitagorasa? – Nie zrażajmy dzieci do matematyki, a inspirujmy i zaciekawiajmy. Niech nauka będzie dla nich radością. Doceniajmy każdy ich wysiłek i postęp, a jeśli napotkają trudności – znajdźmy sposób, który pozwoli je pokonać – apeluje Jadwiga Szklarzyńska, ekspert marki Squla, nauczyciel dyplomowany.
Average Rating