„Serce w skowronkach” to kolejna książka Magdaleny Kordel z serii Miasteczko. Po raz kolejny spotykamy się z Klementyną, Dobrochną i babką Agatą, które poznałyśmy w „Sercu z piernika”. I po raz kolejny jest bajkowo, magicznie, ale i groźnie. Książka ukaże się 23 maja nakładem Wydawnictwa Znak
„Serce w skowronkach” – recenjza
Klementyna po raz kolejny musi zmierzyć się z przeciwnościami losu. Na swoich barkach znów dźwiga problemy jej najbliższych i otaczającego świata. Co prawda babka Agata nie ucieka już i staje się jakby bardziej poukładana, jednak Klementyna ma dużo innych rzeczy na głowie, między innymi postanawia uchronić przed rzeźnią dwa konie, nie mając w ogóle pojęcia o opiece nad nimi. Dobrosia ma problemy w szkole, którym z kolei stara się zaradzić doktor Piotr. Co raz więcej miejsca w sercu Klementyny zaczyna zajmować Kuba, który pomaga jej w realizacji celu – otworzenia rodzinnej cukierni. Oczywiście w książce pojawia się cała gama postaci znanych z poprzedniej książki, których losy również wpływają na Klementynę i jej najbliższych.
Magdalena Kordel po raz kolejny oddaje w ręce czytelnika ciepłą, pełną miłości i dobra książkę. Miasteczko, które znajduje się gdzieś między Wrocławiem a Krakowem jest azylem, magicznym azylem, w którym swoje miejsce znajdują skołatane dusze. Miasteczko jest metaforą miejsca utopijnego, miejsca w którym jest miejsce na magię i twarde stąpanie na ziemi. To miejsce, w którym chciałby się znaleźć każdy z nas, by znaleźć schronienie przed problemami szarej rzeczywistości. Czytając kolejne strony „Serca w skowronkach” czujemy ciepło i nadzieję bijące od tej książki. I choć niektóre sytuacje są bardzo naiwne i naciągane, to my czujemy, że magia działająca w Miasteczku zadziała i na nas. Wraz bohaterami płaczemy i się śmiejemy. Uwielbiam dialogi doktora Piotra i małej Dorosi, które przywołują uśmiech na twarz. „Serce w skowronkach” czyta się z zachłannością. To ciepła wzruszająca i pełna emocji, miłości powieść.
Bohaterowie są po prostu ludzcy – mają swoje małe smutki i duże radości. Potrafią popełniać błędy i się do nich przyznawać. Chciałoby się ich poznać, uścisnąć dłoń i opowiedzieć o sobie. Postacie wzbudzają prawdziwe emocje, z jednymi chcesz się przyjaźnić, a na innych masz ochotę ustawić do pionu.
„Serce w skowronkach” to pogodna książka z gatunku tych przywracających wiarę w ludzi. Fabuła, choć przewidywalna momentami, jest ciekawa i wciąga od samego początku. Dodatkowo pojawia się tajemniczy mężczyzna, który kogoś szuka. Oczywiście możemy domyśleć się kogo. Jednak autorka postanowiła zagrać czytelnikowi na nosie i całkowicie zaskakuje zakończeniem czytelnika. Przyznaję koniec książki sprawił, że miałam łzy w oczach.
Magdalena Kordel stworzyła magiczną powieść. I choć zdajemy sobie sprawę, że wiele z wydarzeń z życia Klementyny w świecie realnym nie mogłoby się zdarzyć, to mimo to robi nam się ciepło na sercu. Chcemy przenieść się do tego pięknego Miasteczka, w którym wszystko jest możliwe. „Serce w skowronkach” to piękna opowieść o sile miłości, dająca nadzieję, że wśród nas są ludzie-anioły, wyciągające pomocną dłoń, a z każdej sytuacji można wyjść obronną ręką.
Dawno nie czytałam książki dającej takiej nadziei, pokrzepiającej, ciepłej, dającej wiarę w lepsze jutro. Autorka wprost maluje słowem i przyciąga do swoich książek niczym magnez. Sprawia, że czytelnik ma nadzieję, że wystarczy jeden krok, by problemy zniknęły. Książka z pozoru łatwa i lekka, ale wywołująca wiele emocji. Idealna na wieczór, by po całym dniu poczuć niezwykłą magię i przypływ optymizmu,
Serce w skowronkach – ocena: 8/10
Plusy:
- plastyczne opisy miejsc
- prawdziwie ludzcy bohaterowie
- konstrukcja fabuły – niby leniwa, a jednak czyta się bardzo zachłannie
- dialogi Dobrosi i doktora Piotra
- zakończenie wyciskające łzy z oczu
Minusy:
- zbyt naiwne zakończenie sprawy Rudej Feli i jej męża
- problemy, które spotykają Klementynę zbyt „łatwo” są rozwiązywane
Average Rating