Po „Dziewczynach z powstania”, „Dziewczynach z Syberii” oraz „Dziewczynach z Solidarności”, Anna Herbich powraca z kolejną książką, w której mierzy się z trudnym tematem, jakim była rzeź Ukraińców dokonana na Polakach w czasie II wojny światowej. To trudna i wzruszająca lektura, ale bardzo potrzebna we współczesnym świecie
„Nie ma takiej przeciwności losu, której człowiek nie byłby w stanie pokonać. Nie ma sytuacji, z której nie mógłby wyjść obronną ręką. Historia kobiet i dziewcząt z Wołynia, które przeszły piekło, ale nigdy się nie poddały, jest tego najlepszym dowodem.”
Podobnie jak w poprzednich książkach, Anna Herbich przedstawia rozmowy z kobietami, które jako małe dziewczynki cudem przetrwały rzeź. Każda z nich opowiada historię zupełnie inaczej, ale wszystkie mrożą krew w żyłach czytelnika, wyciskają z oczu łzy. Bohaterki rozmów, jako dzieci, widziały rzeczy, które dla dziecięcych oczu nie są przeznaczone. Przeżyły prawdziwe piekło. W jednej chwili straciły wszystko co miały – dom, rodzinę, poczucie bezpieczeństwa. Musiały uciekać, ale przeżyły i mogą dać świadectwo tego, co się stało. Każda z tych kobiet, mimo, że straciła tak wiele, nigdy nie utraciła jednego- pragnienia życia. Często musiały się ukrywać przed kolejną napaścią ze strony Ukraińców, często były ranne, wycieńczone, przeraźliwie głodne, a mimo to kurczowo trzymały się życia. Ileż one musiały mieć w sobie siły, odwagi!
Kobiety opowiadają o tragedii wołyńskiej, a także o życiu w powojennej Polsce. Życiu w czasach, w których nie mogły głośno mówić o tym, co i spotkało, musiały się ukrywać. Dopiero po latach mogły wrócić na miejsce, gdzie kiedyś był ich dom, by pomodlić się na prowizorycznych grobach pomordowanych. Ukraińcy tego powrotu wcale im nie ułatwiali, o stawianiu pomników czy krzyży pamięci nie było mowy.
Każda rozmowa jest utrzymana w takich samym schemacie. Najpierw mamy wstrząsający opis zbrodni, do jakiej dopuścili się Ukraińcy. Potem następuje opis życia na Wołyniu jeszcze przed masakrą. Poznajemy historię rodziny, odczuwamy szczęście, dobrobyt i miłość. Aż nagle wszystko się kończy. Nastaje śmierć, ból, cierpienie. Następnie poznajemy powojenne losy kobiet, które przeżyły. Każda z nich znalazła miłość, założyła rodzinę, ma dzieci, wnuki, prawnuki. Jednak czy znalazła spokój? Myślę, że tylko po części. Wszak wspomnienia, mimo że minęło tyle lat, nadal są w nich żywe.
„Dziewczyny z Wołynia” to książka, obok której nie można przejść obojętnie. To opis naszej historii, którą tak mało znamy. To książka, która daje świadectwo tych krwawych wydarzeń. Książka nie jest przyjemną lekturą. Jednak nie dlatego, że pojawiają się w niej jakieś braki warsztatowe itp. Podjęty temat, sprawia, że łzy cisną się do oczu, a nasz rozum, człowieka żyjącego w pokoju, nie jest w stanie pojąć. Musiałam ją sobie dawkować, bo historie bohaterek ogromnie mnie poruszyły i myślałam o tych wydarzeniach jeszcze długo po tym, gdy przeczytałam ostatnie zdanie.
Dzięki temu, że autorka oddała głos swoim bohaterkom, książka jest autentyczna i właśnie ten autentyzm najbardziej poraża. Przecież mamy do czynienia z kobietami, które były tam i widziały to, co się stało, przeżyły ten wszechogarniający strach i bezradność.
Zdecydowanie polecam tą książkę. To obowiązkowa lektura dla każdego Polaka. Przekazując prawdę o tamtych wydarzeniach następnym pokoleniom, oddajemy hołd niewinnie pomordowanym na Wołyniu!
Average Rating