Sposobów na to, jak stracić ząb jest bardzo wiele: począwszy od powszechnej próchnicy, przez paradontozę (tak, ona też skutkuje utratą zębów!), aż po rozmaite urazy czy wypadki. Skutek jest jeden – niekompletny uśmiech. Z pomocą przychodzi nowoczesna stomatologia, bo sposobów na to, by odzyskać zęby jest niemal równie dużo. Stomatolog podpowiada, co robić, jeśli brakuje nam zęba lub nawet kilku.
Brakuje mi jednego zęba
Z braku jednego zęba zwykle nie robi się problemu, zwłaszcza jeśli jest to ząb trzonowy, którego utrata – jak nam się wydaje – nie powoduje żadnych konsekwencji. Niezależnie od przyczyny jego braku, czekają nas problemy teraz lub w przyszłości. Spokojnie, da się im zapobiec!
– Nawet utraty pojedynczego zęba nie powinniśmy bagatelizować. Jeśli jest to ząb przedni, który był widoczny podczas mówienia, wtedy zwykle bardzo zależy nam na szybkim jego uzupełnieniu. Jeśli dotyczy to zębów trzonowych, niewidocznych i schowanych z tyłu, to długo zwlekamy z wizytą u dentysty. A to błąd. Lista konsekwencji jest długa, a te najdotkliwsze to m.in. przesuwanie się zębów sąsiadujących z ubytkiem, powstawanie szpar między zębami mogących powodować problemy z dziąsłami, a z czasem zanik kości, co sprawia, że coraz trudniej będzie taki brak uzupełnić – wyjaśnia dr n. med. Michał Knast z Dentim Clinic Medicover w Katowicach.
To nie wszystko! Brak jednego zęba może zaburzyć pracę stawu skroniowo-żuchwowego, a to z kolei objawia się bólami głowy, trzaskami w okolicy ucha czy szybszym ścieraniem się zębów. Dolegliwości mogą utrudniać mówienie czy jedzenie. Rozwiązań tego problemu jest kilka, a zależy to od m.in. umiejscowienia luki i warunków anatomicznych. Spójrzmy, co da się zrobić w tym przypadku.
Rozwiązania: korona, most lub korona na implancie.
Najprostszym rozwiązaniem w przypadku braku zęba – ale co ważne: z pozostawionym własnym, zdrowym korzeniem w kości – jest wykonanie korony ceramicznej. Korona jest solidnie połączona z korzeniem i po braku zęba nie będzie widać nawet śladu. Nie zawsze jest to jednak możliwe, taką sytuacją jest brak korzenia lub duże jego zniszczenie, które nie pozwala na wykorzystanie go. Dobra wiadomość: nie jest on niezbędny. Kolejnym krokiem jest więc most protetyczny.
To jedno z najpowszechniejszych rozwiązań. Most składa się z minimum trzech tzw. punktów, czyli filarów i przęsła, które stanowią połączone korony ceramiczne imitujące te własne. Umieszcza się go na zębach sąsiadujących z ubytkiem, które wcześniej muszą być odpowiednio przygotowane. Szlifuje się je na kształt umożliwiający nałożenie koron. Jak wynika z opisu: żeby odbudować jeden ząb, trzeba pójść na kompromis i poświęcić dwa inne. Nie wszyscy pacjenci chcą się na to zgodzić. To prowadzi nas do rozwiązania, które pod wieloma względami naśladuje naturę, czyli implantów stomatologicznych.
Czym jest implant?
Ratunkiem dla pacjentów, którzy stracili ząb, mogą być implanty. Ich idea jest bardzo prosta: zastępują korzeń utraconego zęba. Po wszczepieniu go w kość szczęki lub żuchwy nie jest widoczny, jest za to idealną podporą nowej korony. Dla laika może wyglądać, jak zwykła śrubka, ale te kilka milimetrów tytanu kryje w sobie mnóstwo nowoczesnych technologii.
– Podstawowym wymogiem, co do implantów jest ich biozgodność. To cecha, która zapewnia, że zostaną przyjęte przez organizm jak tkanka własna pacjenta, ale też gojenie i osteointegracja przebiegną szybko i sprawnie. By osiągnąć cel, powierzchnia implantu może być porowata, misternie ukształtowana lub specjalnie kondycjonowana. W efekcie ponad 95%zabiegów jest zakończonych sukcesem – podkreśla dr Knast.
Wszczepienie implantu i odbudowanie na nim korony to proces niewymagający szlifowania sąsiednich zębów. Czy to rozwiązanie, które sprawdzi się tylko przy braku jednego zęba? Nie! Na implantach zamocujemy nawet całą protezę.
Brakuje mi kilku lub wielu zębów
To nie jest rzadki problem, bo większość osób w wieku senioralnym zmaga się z brakami w uzębieniu. Nasza dieta (bogata w cukry proste) sprzyja próchnicy, a dodatkowo wielu osobom dokucza paradontoza, czyli przewlekły, bakteryjny stan zapalny dziąseł. W efekcie przedwcześnie tracimy zęby. Jeśli ktoś pomyślał, że skoro nie ma zębów, to i nie ma problemów, musimy zepsuć humor. Niestety, brak zębów to kolejne, nowe kłopoty.
– Podstawową sprawą są dysfunkcje w jedzeniu i mówieniu, ale defekty sięgają dalej. Dla kobiet szalenie istotna jest sfera estetyczna obejmująca luki w uzębieniu oraz zmiany w obrębie rysów twarzy. To czego nie widać na pierwszy rzut oka, to zanik tkanki kostnej w żuchwie i szczęce, który skutkuje zaburzeniami pracy stawu skroniowo-żuchwowego, ale też bardziej namacalnie: problemami z dopasowaniem ruchomej protezy – przestrzega ekspert.
Zanik kości to dla wielu pacjentów dość tajemnicze pojęcie. Korzenie zębów osadzone są w tzw. wyrostkach zębodołowych stanowiących element żuchwy i szczęki. Jedzenie i żucie stymuluje kość, ale gdy tego brakuje, zaczyna ona stopniowo zanikać. W efekcie zmiany w rysach twarzy pogłębiają się, a dotychczasowa proteza jest zbyt luźna i trudno ją ustabilizować, co skutkuje kolejnymi wizytami u protetyka, by ją dopasować.
Rozwiązania: proteza ruchoma na kleju czy proteza na implantach?
Najpowszechniejszym leczeniem tego problemu jest proteza. W zależności od tego, ilu zębów nam brakuje, stosowana jest częściowa lub całkowita. To rozwiązanie ekonomiczne, ale nie do końca komfortowe i satysfakcjonujące. Eksperci oszacowali, że taka proteza zapewnia tylko 20% pierwotnej siły zgryzu. Dla wielu osób to zbyt mało, jeśli zmiana diety na papkowatą bądź płynną nie przechodzi przez myśl.
Podstawowym i najczęściej spotykanym mocowaniem ruchomej protezy jest klej lub metalowe klamry. Klej może jednak szybko wysychać, a przez to w trakcie pracy czy spotkania musimy się udać w ustronne miejsce na jego uzupełnienie. Niektórzy pacjenci mogą doświadczać odruchu wymiotnego w reakcji na ciało obce w jamie ustnej albo też skarżyć się na osłabienie odczuwania smaków, bo proteza zakrywa część kubków smakowych. Metalowe klamry mogą z kolei wycierać powierzchnię zęba, na której się opierają, a także podrażniać delikatną błonę śluzową jamy ustnej i dziąseł. Dentyści znaleźli sposób i na to: rozwiązaniem jest mocowanie na implantach. Tak, tych samych, które zastępują korzeń jednego zęba. Mogą one również zostać wykorzystane do ustabilizowania protezy wielu zębów.
– Dobra wiadomość jest taka, że do umocowania protezy całkowitej nie potrzeba tylu implantów, ile mamy zębów, a sporo mniej. W części przypadków wystarczą już cztery implanty w żuchwie i sześć w szczęce. Taka liczba zapewnia znaczące zwiększenie komfortu jedzenia i mówienia – wyjaśnia stomatolog.
W przypadku mocowania protezy na implantach stomatologicznych funkcjonują rozwiązania ruchome, ale i stałe. Przy tych pierwszych protezę możemy samodzielnie ściągać dla właściwej higieny. Mocowanie stałe cechuje się sztywnym i stabilnym połączeniem, które tylko stomatolog może rozłączyć.
Czy implanty są dla mnie?
Brak nawet jednego zęba może być wskazaniem do wszczepienia implantu. Nie istnieje górna granica wieku, ale o dziwo – dolna już tak. Dopóki człowiek się rozwija, a kości rosną, dopóty nie są zalecane zabiegi implantologiczne. Najwcześniej sugeruje się przeprowadzenie go po 21. roku życia.
Wszczepienie implantów to procedura chirurgiczna i nie każdy będzie mógł z niej skorzystać. Jak przy każdym zabiegu, istnieją wskazania i przeciwwskazania. Jak to sprawdzić? Najlepiej podczas konsultacji u stomatologa, który specjalizuje się w zabiegach implantologicznych. Wszczepienie implantów zębów jest też niezwykle precyzyjnym leczeniem, dlatego wszystko zaczyna się od diagnostyki RTG. Tomografia pozwoli uwidocznić struktury kostne pacjenta, ale też dokładnie zaplanować leczenie. Ta część odbywa się na komputerze. Czy wszczepienie implantu trwa długo?
– Można powiedzieć, że samo wszczepienie implantu jest najkrótszym etapem całego leczenia, bo może trwać zaledwie kwadrans. Odpowiednie przygotowanie pacjenta przed zabiegiem, skrupulatna diagnostyka i planowanie skutkuje skróceniem procedury zabiegowej do minimum. Po zabiegu następuje rekonwalescencja i osteointegracja, czyli zrastanie się implantu z kością. To etap najdłuższy, na który poświęcamy kilka do kilkunastu tygodni – podsumowuje dr Michał Knast.
Average Rating